Jako, że jeden z uczestników nie odpisuje idziemy dalej bez niego...
----------------------
- Spokojnie - uciszył cię przewodnik - ty już mu nie pomożesz, a ja jeszcze mogę - powiedział, po czym podszedł do rannego i nie zważają na innych poderżną mu gardło. Przeciągną go kilka metrów po zaśnieżonej polanie i położył na pustym placu. Dookoła ustawił czerwone kamienie runiczne wyjęte z torby i rozpoczął odmawianie jakiś nieznanych wam bliżej zaklęć. Krew zabitego powoli wsiąkała w śnieg...
Offline
Poszedłem do zabitego mężczyzny, lekko przerażony - przysłuchiwałem się zaklęciom wymawianymi przez osobę stojącą obok mnie
---Wyruszamy dalej?! Zapytałem
Offline